Baśniowy widok na wzgórza, zamek i jezioro w poświacie zachodzącego słońca
... dzieciom,  Mama czyta

Odrobina fantazji w poważnym świecie – baśnie Anny Gibasiewicz

Gdy za oknem złota polska jesień coraz bardziej zamienia się w pełne pluchy oczekiwanie na przejście listopada i rozpoczęcie grudnia, gdy jeszcze nie wypada przystrajać domu na święta i dekoracja czterech ścian znajduje się niejako pomiędzy jesienią a zimą, a dodatkowo czas ten przypada na niepewny i zupełnie nowy „okres pandemii” miło i dobrze dla zdrowia psychicznego uciec w książkowy świat.

Baśnie to dla mnie taki specyficzny rodzaj opowieści, z której każdy, w zależności od wieku, czerpie coś innego.

Dla dzieci to często opowieść, w której po prostu dużo się dzieje. Dodatkowo, w związku z często mało realnym światem przedstawionym, może zachęcać do miliona pytań „dlaczego?”. To z kolei daje nieskończone możliwości dyskusji o każdym chyba aspekcie życia. Im człowiek starszy – tym więcej zaczyna dostrzegać w tego rodzaju historiach odniesień do tu i teraz. Wyprawa żeglarza w daleki świat zaczyna być dorastaniem. Poszukiwanie perły – poszukiwaniem sensu życia…

„Baśń o Perle” i „Wyprawa Endoasa”

„W dalekim kraju, niebyt dużym, ale pięknie położonym na zboczach zielonych wzgórz, żył pewien bogaty kupiec, Eben. Miał on córkę o imieniu Elwika, tak piękną, że każdy młodzieniec, bogaty czy biedny, mądry czy głupi – raz tylko ją zobaczywszy, zakochiwał się w niej od pierwszego wejrzenia.”

Główną bohaterką „Baśni o Perle” jest Elwika, rozpieszczana przez ojca jedynaczka, której każde życzenie jest rozkazem. Nie widzi w innych miłości, jest zaślepiona materializmem, ciągle pragnie czegoś więcej. Ojciec, zapatrzony w córkę, spełnia każdą jej zachciankę. Pewnego dnia Elwika, słuchając podszeptów czarnego kruka, prosi go o perłę najpiękniejszą i najcenniejszą, leżącą głęboko na dnie oceanu w dalekiej krainie. Nie zdaje sobie sprawy jak bardzo ta kolejna zachcianka zmieni życie jej ojca, jej samej i innych osób.

„Baśń o perle” i jej kontynuacja „Wyprawa Endoasa” oczarowała mnie i moje dzieci (lat 3 i 4) od samego początku. Każdy mógł znaleźć tutaj coś dla siebie. Mnie przypadł do gustu pełen magii język opowieści. Bez trudu można było oderwać się od rzeczywistości i zatopić się w zupełnie inny świat. Zakończenie dla osoby dorosłej może być określone jako „z góry znane”, chociaż przygody, które napotykają główni bohaterowie”po drodze” miło urozmaicają lekturę. Z kolei moje dzieci były zaskoczone każdym zwrotem akcji a koniec okazało się dla nich sporą niespodzianką. Nie mogły doczekać się czytania kolejnych stron.

„Piękno i niezwykłość nie wykluczają trosk, zmartwień i cierpienia. Szczęście to nie jest brak bólu.”

Anna Gibasiewicz, „Wyprawa Endoasa”

Język w książce jest bardzo plastyczny. Bez trudu można w wyobraźni rysować sobie świat przedstawiony. Malownicze krajobrazy, wyraziste charaktery, wartka akcja, przygoda i wędrówka. Jakże to miła odmiana od często miałkich i pozbawionych polotu historii dla dzieci.

Moja opinia?

Chociaż bardziej przypadła mi do gustu druga część „Baśni o perle”, to jednak jej lektura bez poznania kontekstu byłaby mniej przyjemna. Nawiązania do osób występujących w pierwszej części wykluczają traktowanie tych książek jako dwa niepowiązane ze sobą opowiadania.

Każda dobra baśń powinna mieć morał. Dobro i zło jest tutaj wyraźnie sobie przeciwstawione. Nie ma szarości, w które tak obfituje rzeczywistość. Główna bohaterka przechodzi przemianę, która tylko dodatkowo podkreśla, że nikt nie jest na straconej pozycji. Dobro zwycięża.

Niektórzy boją się okrucieństwa, w które baśnie często obfitują. Dla dzieci i mnie nie była to jednak pierwsza tego typu historia. Niedawno „przerobiliśmy” piękne baśnie Christiana Andersena przełożone z oryginału na język polski. Bez cenzury tak popularnej w streszczeniach popularnych opowieści tego typu. Jako mama byłam więc gotowa do zastosowania pewnej cenzury 😉 Oczywiście, niektóre treści trzeba było tutaj „przefiltrować” (zbyt okrutne było czytanie o śmierci poławiaczy pereł i walce kruków z Endoasem), ale bez szkody dla historii.

Nie warto pozbawiać dzieci frajdy płynącej z czytania baśni tylko dlatego, że cierpienie bywa tam pokazane i nazwane wprost.

Macie ochotę poznać kawałek opowiadań o których piszę? Możecie to zrobić klikając w linki: „Baśń o Perle” oraz „Wyprawa Endoasa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *